Uważam się za wyjątkowego szczęściarza, bo robię to, co kocham i jeszcze (czasem) mi za to zapłacą. Od najwcześniejszych lat (a było to już bardzo dawno!) zajmowałem się wyłącznie projektowaniem jachtów i udało mi się nie głodować. To bez wątpienia zasługuje na wpis do księgi rekordów Guinesa.
Zawód projektanta jachtów, to nie jest biznes, to przyjemność!.
Ktoś, kto kieruje się zdrowym rozsądkiem powinien zająć się czymś innym.
Od prawie 30 lat staram się, jak umiem, ujeżdżać szaloną kobyłę prywatnej przesiębiorczości. Mam wrażenie, że ten eufemizm jest wystarczająco precyzyjny.
Powiem wszyskim jednak, że nie ma większej radości i satysfakcji, niż zobaczyć na własne oczy coś, co powstało najpierw w wyobraźni, w marzeniu. A potem to marzenie, dzięki pracy i profesjonalizmowi setek ludzi przybiera realną postać SUPERJACHTU..
Myślę, że to jest najlepsze miejsce, żeby tym wszystkim wspaniałym ludziom podziękować za to, że realizują te marzenia.
Specjalną wdzięczność winien jestem mojej nieocenionej Wspólniczce, Hani Głąbskiej.
Nasze Studio funkcjonuje do dzisiaj dzieki jej wieloletniej, wytrwałej pracy.